Dane teleadresowe Urzędu Miasta

09.02.2012

14:04

Anna

URZĄD MIASTA
07-300 Ostrów Mazowiecka
ul. 3 Maja 66

Centrala 29 679 54 50
Tel. sekretariat 29 679 54 55 lub 56
Fax. 29 679 54 22

e-mail: poczta@ostrowmaz.pl

czytaj więcej »mehr »????? ?????? »

Aktualności

Konkurs ortograficzny

01.04.201012:47

21 marca w Miejskim Domu Kultury odbył się IV Ostrowski Konkurs Ortograficzny.

Wszystkich, którzy ukończyli 16 lat zaprosiliśmy do wzięcia udziału w czwartym już ostrowskim dyktandzie o tytuł Ostrowskiego Mistrza Ortografii. Konkurs odbył się w niedzielę, 21 marca 2010 o godz. 12:00 w sali w budynku MDK przy ul. 3 Maja 50 - Ostrowskim Mistrzem IV Konkursu Ortograficznego został pan Daniel Działa.
Do udziału w konkursie ortograficznym zgłosiło się 20 uczestników - wszyscy otrzymali od Miejskiego Domu Kultury pamiątkowe książki Artura Domosławskiego: “Kapuściński NON-PROFIT” a zwycięzca dodatkowo otrzyma cyfrowy aparat fotograficzny. Aparat zostanie wręczony na najbliższym spotkaniu z cyklu PONIEDZIAŁKOWE SPOTKANIA ZE SZTUKĄ (Koncert Piosenki Francuskiej) - 19 kwietnia o godz. 18:00 w sali widowiskowo – kinowej MDK przy ulicy 11 Listopada 5.
Zwycięzcy serdecznie gratulujemy.
 

Poniżej zamieszczamy prawidłową treść dyktanda 2010 r.

Czas podróż zacząć.
Aż pewnego dnia moja dusza przeżyła przemianę wszech czasów.
Zakochałem się, po prostu, naprawdę i na pewno. I źle się domyślacie. To nie była w połowie kobieta i w połowie anioł w minispódniczce i z maksidekoltem, ale… wspinaczka wysokogórska i włóczęga płaskonizinna.
Już słyszę was, pseudoprzyjaciele, jak, bez chwili wahania wybuchacie wrzaskliwym chichotem: „Cha, cha, cha!” – dźwięczą mi w uszach poniżające półnuty waszych, co najmniej niestosownych śmiechów. A ja, aczkolwiek nie lubię żmii ani nawet płowobeżowej lwicy, nie mówiąc o ciemnocętkowanym lamparcie, skacząc w dal i wzwyż, rzuciłem się w przygodę i odbyłem niezapomnianą ekstrapodróż.
A przecież tak kocham swojskie grządki pożytecznych jarzyn ciągnących się wzdłuż szpaleru jeżyn. Tam oberżyna przy rzeżusze, biało-czerwona rzodkiew przy jasnozielonym ogórku, a bakłażan przy marchewce.
No cóż, żegnajcie rodzime warzywa i jarzyny! Żegnajcie jasnopopielate chmury o różnorodnych kształtach wolniutko sunące po biało-błękitno-różowym niebie!
No… to może na Mazury? Zanurzmy się w jeziorze Mamry i zacznijmy od rybołówstwa, chociaż wolę myślistwo.
A Może by tak na Czarny Ląd?
Bezzwłocznie wsiadłem do olbrzymiego boeinga, który uniósł mnie w przestworza. Okołozwrotnikowa podróż i półfantastyczne widoki tak rozmarzyły mnie, a poobiednia sjesta uśpiła, że nie zauważyłem lądowania. Z półotwartymi ze zdziwienia ustami spostrzegłem zbliżające się wolno, rozciągnięte po pagórkowaty horyzont stado olbrzymich ni to słoni, ni to nosorożców, a może jedno i drugie.
Przemierzyłem Czarny Ląd w skos i w poprzek, na przemian wzdłuż i wszerz, by znienacka ni stąd, ni zowąd chyżo wynurzyć się w ojczystej krainie.
(MDK)