Dane teleadresowe Urzędu Miasta

09.02.2012

14:04

Anna

URZĄD MIASTA
07-300 Ostrów Mazowiecka
ul. 3 Maja 66

Centrala 29 679 54 50
Tel. sekretariat 29 679 54 55 lub 56
Fax. 29 679 54 22

e-mail: poczta@ostrowmaz.pl

czytaj więcej »mehr »????? ?????? »

Aktualności

Wieczór poezji

13.05.201011:08

Majowy gość Sceny Kotłownia i MDK, Mariola Pryzwan w niezwykły sposób przedstawiła postać Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej

Nie tylko „Lilka” miłością Marioli Pryzwan – wieczór poezji Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej


Majowy gość Teatru Scena Kotłownia i Miejskiego Domu Kultury w Ostrowi Mazowieckiej, Mariola Pryzwan, w czarujący sposób przeniosła zebraną publiczność i aktorów teatru w świat pełen anegdot i szczegółów życia wielkiej poetki Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej.
Lilka, Lilusia – tak naprawdę nazywano przez całe życie Marię z rodziny Kossaków. A to dlatego, że jej najdroższy tata nazwał ją „lalką”, a ona szybko zmieniła jedną literkę i sama ochrzciła się Lilką. Kochała sztukę, mężczyzn, zwierzęta, taniec. „Była największą poetką miłości. Chociaż obok niej, niektórzy myślą, że większą była Halina Poświatowska. Rzecz względna, ale na pewno Poświatowska i Pawlikowska były obie wybitne.” – Tak rozpoczęła na Scenie Kotłownia wieczór poezji poświęcony Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej, Mariola Pryzwan, biografistyka, bibliotekarka i pisarka, autorka świeżo wydanej książki pt. „Lilka”.
Pawlikowska zadebiutowała dopiero w 1922 r., gdy miała już 30 lat. Pierwszy tomik pt. „Niebieskie migdały” nie spotkał się z aprobatą wśród krytyków. „ Krytycy przyjęli go niezbyt łaskawie. Nagle wśród tej męskiej poezji, pojawiła się ona, delikatna kobieta.” - mówiła Mariola Pryzwan. Twierdzono, że są to wiersze bajkowe, kobiece jak jakieś perełki. Pierwszy tomik wraz drugim „Różową magią” trafiły do domu rodzinnego Pawlikowskiej na Kossakówkę. „Potem Jan Lechoń, Julian Tuwim, Jarosław Iwaszkiewicz zaczęli bronić wierszy Pawlikowskiej, twierdząc, że są one dobre, wybitne, znakomite. Ale dopiero gdy Stefan Żeromski powiedział, że jest to świetna , współczesna poezja – zamknął usta wszystkim” – zaznaczyła Mariola Pryzwan. I dodała : Od tamtej pory Maria Jasnorzewska była naprawdę wielka, a Stefan Żeromski zachwycił się pięknym wierszem „Lenartowicz”.
Mariola Pryzwan w niezwykły sposób przedstawiła postać Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej. Z wielkim zaangażowaniem emocjonalnym, uśmiechem i sympatią opowiadała o poetce tak, jakby była jej najserdeczniejszą przyjaciółką. Nowowydana książka Marioli Pryzwan, będąca wspomnieniem o Marii Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej cieszyła się dużym zainteresowaniem wśród miłośników poezji. Przybyli goście z cierpliwością czekali na autograf i dedykacje od autorki książki, Marioli Pryzwan.
Wśród tłumnie czekających na pamiątkowy wpis, udało mi się krótko porozmawiać z Panią Mariolą Pryzwan – biografistyką, nauczycielką języka polskiego, poetką, autorką książek o Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej, Halinie Poświatowskiej, Władysławie Broniewskim, Marii Dąbrowskiej, ale też o aktorce Gabrieli Kownackiej, legendzie polskiego teatru i kina – Zbyszku Cybulskim, niezapomnianej Annie Jantar czy Annie German. To osoba niezwykle ciepła, uśmiechnięta oraz pełna pasji, powołania i miłości w swojej pracy.
 

Skąd Pani czerpie inspirację i fascynację biografistyką? Jest Pani autorką wspomnień nie tylko o poetach: Marii Pawlikowskej - Jasnorzewskiej , Halinie Poświatowskiej czy Władysławie Broniewskim, ale także o takich ludzi jak Zbyszek Cybluski czy Anna Jantar.

To są wszystkie moje wielkie pasje: poetka Maria Pawlikowska – Jasnorzewska, ukochany aktor Cybulski, ukochana pisarka Dąbrowska, aktorka Kownacka, piosenkarki – German i Jantar. Wszystkie moje wielkie miłości . Bo tylko potrafię pisać o tych, których kocham. Trudno jest poświęcić rok czy półtora swojego życia, pracując normalnie na etacie w bibliotece, żeby chodzić ścieżkami bohaterów, rozmawiać z przyjaciółmi, z rodziną, z ludźmi, szperać w archiwach, bibliotekach. Naprawdę nie byłoby na to czasu, na redakcję i korektę tego, gdyby nie kochało się tych bohaterów. Ja ich uwielbiam i z przyjemnością bawię się troszkę w detektywa, szperacza, przyjaciela rodziny. Zawsze efekt jest taki, że zaprzyjaźniam się z kimś z rodziny tego bohatera.

Pani opowiada o tych osobach, jakby byłyby Pani przyjaciółmi. Miałam wrażenie, że one same o sobie lepiej nie opowiedziałyby. A czyja poezja króluje w Pani życiu?

Haliny Poświatowskiej. Jest dla mnie poetką najważniejszą, największą pasją życia. I od niej zaczęło się moje pisanie. A Lilka Jasnorzewska jest druga.

Pani Maria Pawlikowska-Jasnorzewska była niezwykle wrażliwa na miłość, żyła dla miłości i bała się śmierci. Czy odnajduje Pani cząstkę siebie w niej?

Muszę powiedzieć, że chyba nie. W Poświatowskiej może trochę tak. Ale w Jasnorzewskiej nie bardzo. Miłością żyję, oczywiście, przyjaźń i miłość są właśnie na równi są ważne w życiu. Jakąś taką jej wrażliwość w spojrzeniu na sztukę, na malarstwo, gdyż pięknie malowała – nie było okazji, by nie malowała; ukochanie kwiatów, podejście do ludzi, była zawsze miła, uczynna, grzeczna, potrafiła udzielić rady, przytaknąć, co zawsze się podobało ludziom – No więc, może tutaj trochę tak, choć taka typowo bliska mi nie jest. Poezja jej, owszem tak, bo kocham liryki. Bardzo lubię erotyki. Pawlikowska i Poświatowska - dwie największe poetki miłości.

I nawet są kojarzone ze sobą. Skąd bierze się ta zbieżność i to, że ludzie często je nawet mylą? Poświatowska tworzyła przecież znacznie później.

Poświatowska tworzyła po wojnie w latach 50.i 60., Pawlikowska przed wojną. Bierze się to stąd, że obie tak spojrzały na miłość w swoich wierszach. Halina Poświatowska pisała o takiej miłości bardziej naturalistycznej, cielesnej. Pawlikowska tworzyła w innych czasach – przedwojennych, więc musiała to wszystko ubrać w jakąś otoczkę, oszukać czytelnika, żeby nie było to podane jak na dłoni tak, jak mogła robić to już Poświatowska. I świetnie się udało to jej. Dla obu miłość była tą najważniejszą wartością życiu.

Czyli motyw miłości sprawia, że błędnie są rozpoznawane.

Tak, ale są traktowane jako dwie siostry – dwie siostry w miłości.

Wspomniała Pani, że na co dzień pracuje Pani w bibliotece, w Wojewódzkiej Bibliotece Pedagogicznej w Warszawie. Czym jest dla Pani ta praca i sama biblioteka? Czuje się Pani spełniona w tym zawodzie?

Tak. Zawsze powtarzam, że jestem przede wszystkim bibliotekarką. Dopiero potem autorką książek. W mam w swoim dorobku jedenaście tytułów. I ta pasja moja, czyli szukanie, szperanie śladów moich bohaterów stała się dla mnie ważniejsza od pracy zawodowej w bibliotece. Praca w bibliotece jest dla mnie fantastyczna. Uwielbiam pracę z książką. Cieszę się, bo mam pracę z czytelnikiem bezpośrednio, a na spotkaniach autorskich mam również pracę z czytelnikiem. Więc ten czytelnik i książka są w moim życiu bardzo ważne.

Magdalena Kowalewska