I Diecezjalny Turniej Piłki Nożnej
18.06.201313:52
Małgorzata
15 czerwca br. w Zambrowie miał miejsce I Diecezjalny Turniej Piłki Nożnej liturgicznej służby ołtarza w trzech kategoriach wiekowych
Plamy nie dali w I Turnieju Diecezjalnym
Na ogół kiedy patrzymy na ministrantów, to wydaje nam się, iż są to wyjątkowo grzeczni chłopcy ze złożonymi rękami jak do pacierza i w białych komżach, stojący przy ołtarzu w kościele i posługujący księdzu. Nic bardziej mylnego, to są również dzieci czy też chłopcy z krwi i kości jak ich rówieśnicy uchodzący niejednokrotnie za urwisów, którzy interesują się sportem i chcą naśladować swych idoli typu Lewandowski, Błaszczykowski czy Piszczek. Chcą dorównywać najlepszym i sami chętnie wybiegają na orliki czy trawiaste boiska by pograć w przysłowiową gałę. Nie trzeba ich było dwa razy namawiać do tego, czy wezmą udział w turnieju piłki nożnej drużyn ministranckich. Chętnie i otwarcie tak.
W ostatnią sobotę w Zambrowie miał miejsce I Diecezjalny Turniej Piłki Nożnej liturgicznej służby ołtarza w trzech kategoriach wiekowych: szkoła podstawowa, gimnazjum i szkoły średnie. Ministranci z parafii Chrystusa Dobrego Pasterza odpowiedzieli pozytywnie i zagrali w trzech kategoriach wiekowych. Może rewelacji nie było, jeśli chodzi o sukcesy, ale muszę przyznać, że plamy nie dali. Najwięcej mogę powiedzieć o grze gimnazjalistów, bo nimi się opiekowałem od początku do końca, i muszę stwierdzić, że to nie „ulizani chłoptasie z przedziałkiem na głowie i z ministrancką regułą w paluszku”, ale walczaki i nieodpuszczający piłki, zgodnie z przysłowiem, chłopcy „i do tańca i do różańca”.
W swej kategorii wiekowej zostali podzielenie na dwóch boiskach w czterech grupach. Ogółem zgłosiło się 32 drużyny, choć trzy nie dojechały. Nasi znaleźli się w grupie „A” z drużynami ministranckimi z Lubiela, Olszewa Borek, którzy nie dotarli i z Lipnik na Kurpiach. Swój pierwszy mecz zremisowali 1:1 z Lubielem, choć długi czas prowadzili. Lipniki walkowerem ograły Olszewo Borki, jak każdy następny mecz tych ostatnich był przepisywany walkowerem. W meczu Lubiela z Lipnikami wygrali ci pierwsi 3:0 i okazało się, że nasi chcąc wygrać grupę, by grać o ćwierćfinały, musieli wygrać wyżej niż 3:0. Tak się nie stało wygrali z Lipnikami dokładnie 3:0 i przy równej ilości punktów, bramek i bezpośredniego remisu z Lubielem, zadecydowały karne. W tych po zasadniczych karnych był wciąż remis, to trzeba było egzekwować do skutku na przemian i po szóstym karnym okazało się, że jednak Lubiel, który potem jak burza ograł Różan 2:0, w półfinale na karnych ulegli Szelkowowi i potem o trzecie miejsce ograli Poryte 3:1. Widzimy, że nie wstyd było przegrać w loterii karnych z nimi.
Podstawówka grała z nieco zmienny szczęściem jak wygrali trudne mecze w dwunasto drużynowych grupach, to potem niefartownie przegrywali z nieco słabszymi. Także z grupy nie wyszli. Dzielnie się spisali najstarsi ministranci. Z grupy wyszli i w walce ćwierćfinałowej przegrali z późniejszym tryumfatorem swej kategorii wiekowej.
Brawo chłopcy, brawo stan ministrancki. Było przetarcie i są chęci, ambitne plany i myślenie o kolejnym roku. Zabawa, spotkanie, rozmowy i nawiązywanie nowych znajomości, to się liczyło i to procentuje w relacjach młodych ludzi, którzy mieli okazję przestroić się ze świata cybernetycznego, tak bliskiego im na co dzień, na świat rzeczywisty i żywy w kontakcie interpersonalnym. Bigos i pajda chleba po wysiłku smakowały jak najlepszy, domowy obiad przygotowany przez mamusie. Było słońce, była radość, weekendowa frajda i żal wracać, że tak szybko minął czas. Dziesięć godzin razem jakby z bicza strzelił i niestety trzeba czekać kolejnego roku.
ks. Jan