"Od samego mieszania herbata nie staje się słodsza"
25.09.201312:38
Katarzyna
Przewodniczący rady miasta chce tym razem obradować o „polityce kadrowej”.
Obrady zostały przez przewodniczącego rady miasta Krzysztofa Listwona zwołane w trybie nadzwyczajnym. W porządku obrad jest zaledwie jeden punkt, dla którego sesja ma się odbyć, a mianowicie „Polityka kadrowa w Urzędzie Miasta i jednostkach podległych na przestrzeni ostatnich dwóch lat”. Nie byłoby w tym nic, co wzbudzało by wątpliwość, gdyby nie fakt, że sprawy z zakresu doboru kadr i prawa pracy w Urzędzie Miasta i jednostkach podległych nie są w kompetencji rady miasta. Mówi o tym ustawa samorządowa, która przez przewodniczącego jest regularnie ignorowana, bądź celowo łamie się zawarte w niej zapisy prawa, jak choćby w sytuacji, gdy niezwoływane są sesje rady miasta na wniosek burmistrza. Nie bez znaczenia jest też tematyka wniosków, w których burmistrz zawiera uchwały mające na celu pomoc rodzinom wielodzietnym czy też, zdawałoby się, błaha uchwała o udzieleniu pozwolenia na użycie herbu ostrowskim pielgrzymom, (warto przypomnieć, że ostatecznie pielgrzymi takiej zgody od rady miasta nie otrzymali, nie mogli tym samym pielgrzymować na Jasną Górę z herbem Ostrowi Mazowieckiej). Przewodniczący Krzysztof Listwon nie przejął się nader losem mieszkańców, a kiedy przyszło do obrad zgodnie z terminarzem rady 11 września, przesunął obrady o tydzień, na dzień, kiedy odbywała się ważna dla miasta konferencja naukowa. Uniemożliwił tym samym uczestnictwo w części sesji rady miasta burmistrzowi. Teraz przewodniczący wykorzystuje tryb nadzwyczajny do organizacji obrad rady miasta w kwestii, w której radni wykraczają poza swoje kompetencje.
Natomiast jak wygląda tzw. „polityka kadrowa” prowadzona przez przewodniczącego i część rady miasta? Wystarczy zwrócić uwagę na dyskryminację radnej Hanny Sasinowskiej. Po tym jak radna przestała pełnić funkcję przewodniczącej rady miasta, grupa sympatyzujących ze sobą radnych z przewodniczącym Krzysztofem Listwonem i wiceprzewodniczącym Eugeniuszem Gałązką na czele, uniemożliwiła radnej wpisanie jej na listę członków, którejś z komisji stałych rady miasta. Działanie to nie jest bez konsekwencji, ponieważ radna choć uczestniczy w komisjach stałych rady miasta, to nie otrzymuje pełnej diety Jeśli sesja w danym miesiącu odbędzie się, radna otrzymuje 10% diety, jeśli obrad nie ma była przewodnicząca nie otrzymuje diety w ogóle. Przy czym przewodniczący rady miasta Krzysztof Listwon pobiera dietę w wysokości 1 987,26 zł. Niektórzy radni zasiadają w kilku komisjach, jeden z nich (radny Edward Zalewski) w sposób taktowny i po dżentelmeńsku zrezygnował z uczestnictwa w komisji wyrażając intencję, że jego miejsce powinna zająć właśnie radna Hanna Sasinowska. Koalicja „sympatyzujących radnych” nie pozwoliła jednak na to, a miejsce radnej zajęła inna osoba, która zasiadała już w 2 komisjach, czyli radny Jacek Wilczyński. Warto także wspomnieć, że kiedy zwolniło się miejsce w komisji rewizyjnej po tym jak przewodniczącym rady został Krzysztof Listwon, w pośpiechu został do komisji wpisany kolega przewodniczącego, startujący z tego samego komitetu wyborczego Krzysztof Laska.
Czy tak wygląda rozwój miasta i służba mieszkańcom? Na apele o rozsądek jest już za późno i trudno spodziewać się choćby jednej propozycji przewodniczącego rady miasta na rozwiązania problemów nękających mieszkańców Ostrowi Mazowieckiej. Od ponad roku część radnych zainteresowana jest przede wszystkim „polityką kadrową”, która znalazła swój wyraz w zmianie przewodniczącego rady i zmianach przewodniczących komisji stałych rady miasta. Gdyby tylko radni mogli sięgnąć jeszcze kadr Urzędu Miasta i jednostek podległych… Wyniku uzyskania takich kompetencji można się tylko domyślać.
Jedyną kwestią godną uwagi na przestrzeni ostatnich dwóch lat, jest kwestia dotyczącą doboru przez burmistrza kadr, (tam, gdzie nie ma wymogu ogłaszania konkursu) i wypracowane przez te osoby sukcesy.
Poniżej przedstawiamy kilka przykładów zmian, które przyniosły wymierne korzyści dla Ostrowi Mazowieckiej.
Prezes TBS – likwidacja Krajowego Funduszu Mieszkaniowego w 2009 roku, który pozwalał na uzyskiwanie preferencyjnych kredytów przez TBS-y, oraz trudna sytuacja gospodarcza uniemożliwia podejmowanie nowych inwestycji mieszkaniowych. „Polityka” w TBS jednak zmieniła się na taką, która gwarantuje współpracę i pomoc mieszkańcom już istniejących bloków administrowanych przez Towarzystwo. W roku wyborczym 2010 prawdopodobnie doszło do politycznej decyzji odroczenia podwyżek zaliczek związanych z opłatami za centralne ogrzewanie na termin powyborczy. Stworzyło to ostrowianom złudne wrażenie o obniżce czynszu za mieszkania. Kiedy po zimie przyszło do rozliczenia rachunków za ogrzewanie, doszło do napięć na linii TBS - mieszkańcy miasta. Ówczesne kierownictwo TBS-u nie potrafiło zażegnać kryzysu, w wyniku czego doszło do zmiany na stanowisku prezesa ( nowym prezesem został Mirosław Przastek). Zasadność tej zmiany obrazują nie tylko ogromne przeobrażenia wizerunkowe miasta widoczne gołym okiem, ale również zmiana jakościowa związana z administrowaniem we Wspólnotach Mieszkaniowych. W wyniku wielu rozmów ze wspólnotami mieszkaniowymi TBS przedstawił mieszkańcom możliwości zmniejszenia kosztów utrzymania mieszkań, w zakresie rzutującym w największym stopniu na ich wysokość, tj. wydatków na ogrzewanie. W ciągu dwóch lat 19 wspólnot mieszkaniowych (na 30 administrowanych) podjęło uchwały właścicielskie na termomodernizację finansowaną z kredytu z premią termomodernizacyjną, w wysokości 16%. Ponadto jeden z najstarszych bloków w Ostrowi przy ul. 3 Maja 52 przeszedł kapitalny remont, w wyniku czegoś na kształt Partnerstwa Publiczno-Prywatnego. Wspólnota Mieszkaniowa, przy pomocy TBS-u, na generalny remont pozyskała inwestora, który przy okazji remontu dachu dobudował jedno piętro, uzyskując za zgodą Wspólnoty Mieszkaniowej do powstałych w ten sposób mieszkań prawo własności. Kolejne wspólnoty, które chciałyby przeprowadzić remonty, napotkały przeszkodę w postaci utraty źródła finansowania, gdyż jak wszystko wskazuje, rok 2013 był ostatnim rokiem, w którym można było skorzystać z kredytów z premią termomodernizacyjną. Pytanie – dlaczego wcześniej TBS nie podjął takich działań? Wspomniana linia kredytowa istniała od lat kilkunastu, a nigdy wcześniej w blokach administrowanych przez TBS z niej nie korzystano. Należy dodać, że w budynkach tych miasto posiada jeszcze ponad 300 lokali mieszkalnych.
Prezes ZGK – wykonany audyt na początku kadencji burmistrza Władysława Krzyżanowskiego wykazał szereg nieprawidłowości w spółce. Już w 2010 roku zakład przyniósł ponad 1,7 mln zł straty z czego duża część to były kary za nieprawidłowe składowanie śmieci. Z racji dużych inwestycji w gospodarkę odpadami już w pierwszej jej fazie tak wielkie straty mogły budzić wątpliwości. Wśród niektórych opinii można było usłyszeć, że ZGK kroczy ku upadłości. Były także ogromne problemy wewnętrzne ZGK – zbyt duże zatrudnienie, brak kontroli wykorzystania pojazdów służbowych w celach osobistych. Początkowo stanowisko prezesa w ZGK objął Krzysztof Radomski, który rozpoczął naprawdę zakładu. Również z inicjatywy Krzysztofa Radomskiego dokonano zmiany na stanowisku prezesa, którym został Kazimierz Zacharski. Nastąpiła kontynuacja programu naprawczego. Wynik finansowy ZGK na koniec 2011 roku to strata w wysokości 1,523 mln zł! Strata spowodowana dawną polityką, wypracowana przez poprzedniego prezesa Witolda Zadrogę. Nowy prezes w 2011 roku osiągnął niewiarygodne oszczędności na działalności spółki w kwocie 1,564 mln zł w stosunku do roku 2010. Oszczędność ta budzi jednocześnie wątpliwości, co z tak dużą sumą pieniędzy działo się w latach poprzednich. Gdyby nie ograniczono rozpasanych wydatków straty na koniec 2011 roku mogły sięgnąć 3 mln zł, w zaledwie jednym roku działalności! Na przestrzeni lat 2008-2011 ZGK przyniósł 4,5 mln zł straty. Gdyby nie radykalne zmiany w zakładzie i wdrożenie programu naprawczego strata ta mogłaby sięgnąć 6 mln zł. Rok 2012 zakończył się dla ZGK wynikiem dodatnim, osiągnięto także kolejne oszczędności w wyniku zmniejszenia kosztów działalności zakładu o 2,288 mln zł w stosunku do 2010 roku! Zobowiązania ZGK w 2012 roku zmniejszono aż o 71%. Warto przypomnieć przy tych danych słowa Krzysztofa Laski, który prezesa nazwał tajnym wysłannikiem politycznym (emisariuszem). Również inni radni nie szczędzili krytyki wobec prezesa, który mimo ataków wyprowadził zakład na prostą i może on teraz rozpoczynać poważne inwestowanie bez okłamywania ludzi, że zakład musi przynosić straty, bo jest spółką miejską.
Naczelnik ds. oświaty – niektórzy radni wielokrotnie wskazywali, że w poprzedniej kadencji oświatą zajmował się sekretarz, a teraz w tym celu zatrudnia się naczelnika. Warto zauważyć, że planowane za obecnej kadencji inwestycje w oświacie sięgają 7 mln zł. Oświata w tym czasie wymaga szczególnego traktowania, nie zaś w sposób prowizoryczny delegując tę dziedzinę osobie, która w swoich kompetencjach ma zupełnie inne zadania. Być może zła polityka organizacyjna była powodem znikomych inwestycji w oświacie, które na przestrzeni dwóch poprzednich kadencji wyniosły niewiele ponad 1 mln zł. Gdyby w takim tempie inwestowano w oświatę, obecny stan osiągnęłaby nie po 4 latach, a po około 50!
MZOJO – radni sprzeciwiają się likwidacji MZOJO utrzymując dodatkowe stanowisko kierownicze. Urząd Miasta stara się zredukować administrację i zorganizować ją w dziedzinie oświaty na miarę jej potrzeb. Radni blokują tą reformę i powinni mieć świadomość, że wspierają zawiłości administracyjne, choć na co dzień nie zarządzają miastem.
Skarbnik – nowy skarbnik w osobie Anny Wilczyńskiej przy współpracy z burmistrzem wprowadził dyscyplinę finansową. W wyniku tych działań w obecnej kadencji do 30 czerwca 2013 roku miasto spłaciło 13,9 mln zł kredytu, zaciągając 3,8 mln zł w 2011 roku. Przy ogromnych spłatach zadłużenia sięgających 5,6 mln zł rocznie, podejmowane są rekordowe inwestycje, w 2011 – 6,2 mln zł, a w 2012 – 7,6 mln zł. Dla porównania w roku wyborczym 2010 na inwestycje wydano 3,8 mln zł. Gdyby nie zadłużenie z poprzednich lat miasto mogłoby zainwestować 13,5 mln zł w minionym roku! Doskonałe wykonania budżetowe były chwalone przez RIO, co świadczy o dyscyplinie finansowej, wbrew temu co twierdzą radni, opierając swoje tezy na niewykonanych prawie 3 mln zł ze sprzedaży lokali. Warto wspomnieć, że lokale te znajdują się w Centrum Handlowym przy ul. Mieczkowskiego, które zostało postawione na działce należącej do miasta, a do dziś nie uzyskano z tego tytułu zysku. Inicjatorem przekazania działki miasta dla inwestora, w zamian za uzyskanie prawa do części budynku, był poprzedni burmistrz Mieczysław Szymalski. Obciążona hipoteka Centrum do dziś uniemożliwia przejęcie lokali przez miasto, które każdy mieszkaniec może obejrzeć zza płyt gipsowo-kartonowych, które do dnia dzisiejszego przesłaniają puste pomieszczenia. Mimo oczywistego problemu związanego z Centrum Handlowym budżet został wykonany w prawie 100%! W poprzednich latach zdarzało się, że budżet miał ponad 20 mln zł niewykonania! Stało się tak choćby w roku wyborczym 2010.
Biorąc pod uwagę zaledwie cząstkę zmian jakie nastąpiły w Urzędzie Miasta na przestrzeni ostatnich dwóch lat, wnioski same się nasuwają.
„Od samego mieszania herbata nie staje się słodsza” - to powiedzenie zdaje się idealnie pasować do nowego pomysłu uprzykrzania pracy Urzędu Miasta przez przewodniczącego rady miasta Krzysztofa Listwona i wspierającą go grupę radnych Wspólnego Dobra. (Urząd Miasta)