Dane teleadresowe Urzędu Miasta

09.02.2012

14:04

Anna

URZĄD MIASTA
07-300 Ostrów Mazowiecka
ul. 3 Maja 66

Centrala 29 679 54 50
Tel. sekretariat 29 679 54 55 lub 56
Fax. 29 679 54 22

e-mail: poczta@ostrowmaz.pl

czytaj więcej »mehr »????? ?????? »

Aktualności

Muzyczno-sentymentalna podróż na Kresy

19.09.200700:00

Leżący na Ukrainie Żytomierz obchodził w tym roku swoje 1123 urodziny. W uroczystościach rocznicowych wzięły udział delegacje władz państwowych i z zaprzyjaźnionych miast Ukrainy, z Litwy, Gruzji i... Ostrowi. Przedstawiciele naszego miasta byli doskonale widoczni, a jeszcze bardziej słyszani podczas święta Żytomierza, a to za sprawą Młodzieżowej Orkiestry Dętej OSP, dzięki której zresztą doszło do tej wizyty.

Wszystko zaczęło się pod koniec czerwca na Międzynarodowym Festiwalu Orkiestr Dętych w Kozach k/Bielska Białej, gdzie ostrowska orkiestra wygrała srebrny dyplom oraz spotkała się z muzykami z Żytomierza. – Myśmy grali, oni nas słuchali i zaczęli bić brawo – wspomina z humorem kapelmistrz Sławomir Gąglewski. – Po koncercie wymieniliśmy się nutami i adresami. W ich orkiestrze gra wielu muzyków o polskim rodowodzie, nawiązanie kontaktów nie było więc specjalnie trudne. Żytomierzanie mówili wtedy o zamiarze zaproszenia ostrowian do siebie. Mijały jednak tygodnie i wydawało się, że na chęciach cała sprawa się zakończy. Po powrocie orkiestry z koncertu we Wrześni, 25 sierpnia w Ostrowi czekało zaproszenie z Ukrainy. Mer Żytomierza Wira Szełudczenko zaprosiła ostrowską orkiestrę oraz burmistrza Ostrowi na obchody rocznicy założenia żytomierskiego grodu. W delegacji, która 6 września wyjechała w daleką drogę, znalazł się również niżej podpisany. Trasa wiodła przez Hrebenne, Żółkiew, przedmieścia Lwowa, Brody, Równe. Za Lwowem jechaliśmy podrzędnymi drogami, gdyż te główne przechodzą gruntowną modernizację i przebudowę. Fatalny stan nawierzchni rekompensowała jednak swoista lekcja historii czerpana z mijanych drogowskazów. W Olesku mijamy ruiny zamku, w którym w 1629 roku przyszedł na świat Jan Sobieski. Dalej przejeżdżamy przez Brody znane między innymi z ciężkich walk z bolszewikami w roku 1920. Gdzieś z boku miga drogowskaz na Beresteczko, pod którym podczas powstania Chmielnickiego, polskie wojska rozgromiły armię kozacko-tatarską. Już za Równem mijamy Hoszczę, ostatnią miejscowość przed przedwojenną granicą polsko-sowiecką, związaną z Ostrowią w sposób szczególny. To tutaj w koszarach Korpusu Ochrony Pogranicza, w 1939 roku zdeponowano dokumenty i sztandar ostrowskiego 18 PAL-u. Po 17 września wpadły ona w ręce Sowietów i ślad po nich zaginął. Sztandar wrócił do kraju dopiero na początku lat 90-tych, przywieziony przez prezydenta Lecha Wałęsę z jego wizyty u Borysa Jelcyna.


Uroczystości rocznicowe rozpoczął uroczysty koncert w teatrze, poprzedzony podpisaniem umowy o współpracy z gruzińskim miastem Kutaisi oraz wręczeniem nagród i wyróżnień zasłużonym żytomierzanom. Nasza orkiestra zaprezentowała się wręcz znakomicie otrzymując gromkie owacje. Był też jeszcze jeden wzruszający dla nas moment, gdy na scenie pojawił się młodzieżowy zespół Słoneczko, który brawurowo zatańczył mazura ze Strasznego Dworu Moniuszki (kompozytor przez jakiś czas mieszkał w Żytomierzu). To co pokazali młodzi tancerze ubrani w stylizowane polskie stroje narodowe, było niesamowite. Wydawało się, że przez scenę przeszedł huragan! Z podobnym zresztą temperamentem zaprezentowali oni po chwili tańce ukraińskie. Później dowiedzieliśmy się, że w Żytomierzu działa 5 szkół muzycznych i baletowych oraz 6 orkiestr dętych. W samym Słoneczku na zajęcia przychodzi 500-700 osób, a przed nami wystąpiło „zaledwie” 150 najlepszych tancerzy. Następny dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania miasta. Z uwagi na chroniczny brak czasu, jest ono niezwykle pobieżne. Zaliczamy osiemnastowieczny sobór Preobrażeński oraz jego równolatka, katolicki kościół katedralny św. Zofii. Nieopodal kościoła, w parku na Zamkowej Górze, ogromny głaz wskazuje miejsce gdzie niegdyś znajdowała się brama wjazdowa do żytomierskiego grodu. Na najwyższym wzniesieniu miasta, pod wysokim pomnikiem – kolumną, płonie wieczny ogień ku czci żytomierzan poległych podczas ostatniej wojny. Sprzątająca jego otoczenie, przygarbiona starsza kobieta, na wieść że przyjechaliśmy z Polski, z ożywieniem i radością komunikuje, że jest z pochodzenia Polką, bardzo się cieszy, że nas spotkała i w ogóle życzy nam wszystkiego najlepszego. Oglądamy jeszcze malownicze spiętrzenie rzeki Teterew, przejeżdżamy obok gruntownie remontowanego Polskiego Domu i zanurzamy się ponownie w uroczystościach rocznicowych. Bierzemy zatem udział w odsłonięciu nowego pomnika „wiecznego studenta” (jedna z postaci z „Białej Gwardii” Michaiła Bułhakowa”). Zwiedzamy także muzeum kosmonautyki, z którego w Żytomierzu są bardzo dumni. „Ojciec” radzieckiego podboju kosmosu Koroliow był żytomierzaninem. Mnie rozczarowała przewodniczka, która nic nie słyszała o Mirosławie Hermaszewskim.

 

W miejskim ratuszu wraz z innymi delegacjami przekazujemy życzenia i prezenty od ostrowian. – Dziękuję mieszkańcom Ostrowi za to, że na nasze święto przyjechał taki cudowny zespół i tacy wspaniali przedstawiciele burmistrza – powiedziała nam Wira Szełudczenko. (Obaj z wiceburmistrzem Pawluczukiem poczuliśmy się w tym momencie niezwykle dowartościowani). – Mam nadzieję, że wasza wizyta zapoczątkuje długą, długą przyjaźń między naszymi miastami – mówiła burmistrz Żytomierza. Wybrana półtora roku temu na burmistrza miasta Wira Szełudczenko jest jedyną kobietą – burmistrzem tak dużego miasta na Ukrainie. Podczas kilkunastu miesięcy rządów dokonała rzeczy, jak na tamtejsze warunki, niezwykłej. Mieszkańcy mają wreszcie w kranach ciepłą i zimną wodę. Wcześniej była tylko zimna i to zaledwie przez kilka godzin dziennie. Stało się dzięki temu, że potrafiła zmobilizować radnych i przekonać ich aby swoje polityczne sympatie pozostawiali poza ratuszem, a koncentrowali się jedynie na sprawach socjalnych i gospodarczych miasta. – Jest ogromna różnica w porównaniu z jej poprzednikami – mówi Olga (opiekunka delegacji litewskiej i polskiej) i dodaje – jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że jest burmistrzem, bo to bardzo dobrze dla miasta.


Najbardziej widowiskowym elementem obchodów była gigantyczna i bardzo barwna parada. Kilkukilometrowa kolumna przeszła ulicami miasta na Soborny majdan, pokazując wszystko co Żytomierz ma najlepszego w kulturze, sporcie, nauce, a także gości. Bardzo widowiskową i oklaskiwaną grupę stanowił „żowto-zełenyj orkiestr” z Ostrowi. Ciekawie zaprezentowano historię Żytomierza w postaci widowiska baletowo muzycznego przedstawiającego początki miasta. Według legendy, jeden z wojów kijowskich kniaziów Askolda i Dira, zmęczony bratobójczymi walkami o władanie nad Rusią Kijowską, porzucił drużynę i u zbiegu rzek Teterew i Kamionki wybudował w roku 884 drewniany gród o nazwie łączącej dwa ważne dla człowieka słowa: żyto i pokój. Tyle legenda. Według dokumentów, Żytomierz uzyskał prawa miejskie od polskich władców w wieku XV. Później stał się jednym z najważniejszych miast Ukrainy, a po zajęciu w XVII wieku Lewobrzeżnej Ukrainy i Kijowa przez wojska moskiewskie, był stolicą województwa kijowskiego. W XVIII wieku jego okolice spłynęły krwią podczas tzw. koliwszczyzny (antypolskiego powstania, inspirowanego zresztą przez Rosję). Ukraińcy pamiętają jednak tylko o egzekucjach schwytanych z bronią w ręku hajdamaków, zapominając jednocześnie, że wcześniej było masowe wyrzynanie szlachty, mieszczan, katolickiego kleru (tzw. rzeź humańska). Trudna jest nasza wspólna historia na tamtych terenach. Pewnym wspólnym mianownikiem, który łączy Polaków i Ukraińców, były walki z bolszewikami. Być może dlatego chętnie przyjęto mój toast za polskich żołnierzy poległych w bojach o wolną Ukrainę w roku 1920, wzniesiony  na uroczystym spotkaniu u pani burmistrz.


W tym czasie nasza orkiestra koncertowała w parku miejskim razem z innymi orkiestrami i zespołami, między innymi z doskonałym litewskim zespołem z Olity (Alytus). Jaki ten świat jest mały, Olita jest bowiem miastem partnerskim Ostrołęki. Koncert udał się nadzwyczajnie. Nasi grali, rozdawali płyty z autografami i śpiewali między innymi „Sokoły”, które publiczność przyjęła z entuzjazmem. Nic w tym dziwnego. Według jednego z rozmówców, na 300 tys. żytomierzan, niemal co siódmy jest polskiego pochodzenia. Było zresztą wiele przypadkowych spotkań z rodakami i dowodów sympatii ze strony Ukraińców. – Słysząc, że rozmawiamy po polsku, na ulicy zaczepiła nas dziewczyna pytając skąd przyjechaliśmy. Okazało się, że jest Polką – wspomina Marcin Legacki. – A w banku gdzie wymienialiśmy pieniądze, Ukraińcy przepuścili nas bez kolejki – dodaje Paweł Śladewski. Ostatnim akordem pobytu w Żytomierzu była wizyta na starym polskim cmentarzu, na który poszliśmy przed wyjazdem do Polski. Cmentarz jest bardzo zaniedbany chociaż od kilku lat przyjeżdżają tutaj Polacy z Dolnego Śląska i stopniowo go porządkują. Najstarsze groby pochodzą z XVIII, a podobno nawet z XVII wieku. Leżą tutaj między innymi rodzice i siostra Ignacego Paderewskiego, krewni Moniuszki i Jarosława Dąbrowskiego, kompozytor Juliusz Zarębski. Na pożegnanie ze spoczywającymi w tej ziemi rodakami, Łukasz Deryło zagrał na trąbce „Śpij kolego w ciemnym grobie...”. Było to bardzo wzruszające.


W drodze powrotnej dzielimy się wrażeniami. – Byłem zaskoczony ogromem imprezy. Ta parada była gigantyczna, szli i szli, ale też i mieli co pokazać – z podziwem mówi kapelmistrz Sławomir Gąglewski. – Przyjęli nas super. Takiej gościnności jeszcze nie spotkałem – dodaje i już zaczyna myśleć o tym jak by tu zaprosić do Ostrowi zaprzyjaźnioną orkiestrę z Żytomierza. Ot chociażby na Dni Ostrowi. A gdyby tak jeszcze przyjechał zespół Słoneczko? Rozmowy w autokarze nasuwają też wiele refleksji. Dlaczego tamtej młodzieży chce się grać w orkiestrach, tańczyć w zespołach, dlaczego ich rodzice i nauczyciele są z tego zadowoleni (ba, nawet dumni), a u nas bez przerwy się narzeka, że młodzi ludzie nie mają co zrobić z wolnym czasem? Ostrowska orkiestra chętnie przyjmie każdą ilość kandydatów do nauki gry na instrumentach dętych, ale od kilku lat jakoś nie ma chętnych. A jest to naprawdę dobra orkiestra, co potwierdzili fachowcy z żytomierskich szkół muzycznych, która może i powinna być jedną z eksportowych wizytówek naszego miasta (a może powiatu?).


Andrzej Mierzwiński