Dane teleadresowe Urzędu Miasta

09.02.2012

14:04

Anna

URZĄD MIASTA
07-300 Ostrów Mazowiecka
ul. 3 Maja 66

Centrala 29 679 54 50
Tel. sekretariat 29 679 54 55 lub 56
Fax. 29 679 54 22

e-mail: poczta@ostrowmaz.pl

czytaj więcej »mehr »????? ?????? »

Aktualności

Serce Natalki

21.03.200800:00

Dwuletnia Natalka na pierwszy rzut oka nie różni się od innych dzieci. Jednak po baczniejszej obserwacji widać różnice. Ma lekko zasinioną cerę i porusza się mniej pewnie niż jej rówieśnicy. Nic dziwnego, chodzić zaczęła dopiero w tym roku. Dziecko cierpi na zespół niedorozwoju lewego serca, czyli mówiąc wprost, urodziło się bez lewej połówki serca. Jej króciutkie życie pełne jest dramatycznych momentów.

Reakcje na niedawną aferę sms-ową pokazały, że potrafimy być bardzo wrażliwi na czyjeś nieszczęście i gotowi jesteśmy spieszyć z pomocą potrzebującym. Wtedy był to głupi wybryk, tym razem historia jest prawdziwa i być może właśnie od nas zależy zdrowie, a możliwe również i życie chorego dziecka.
Dwuletnia Natalka na pierwszy rzut oka nie różni się od innych dzieci. Jednak po baczniejszej obserwacji widać różnice. Ma lekko zasinioną cerę i porusza się mniej pewnie niż jej rówieśnicy. Nic dziwnego, chodzić zaczęła dopiero w tym roku. Dziecko cierpi na zespół niedorozwoju lewego serca, czyli mówiąc wprost, urodziło się bez lewej połówki serca. Jej króciutkie życie pełne jest dramatycznych momentów.
Monika i Grzegorz Narewscy są małżeństwem od czerwca 2003 roku. Na początku 2005 roku zdecydowali się na dziecko. Pierwsze miesiące ciąży nie wskazywały, że los okaże się dla nich tak nieprzychylny. W 33 tygodniu Monika znalazła się w szpitalu, gdyż nagle pojawiły się komplikacje z ciążą. Badanie USG wykazało, że z serduszkiem dziecka dzieje się coś niedobrego. Wizyta u specjalisty była dla przyszłych rodziców prawdziwym szokiem. – Lekarka stwierdziła niedorozwój lewej komory serca i powiedziała, że nie ma żadnych szans na uratowanie dziecka. Wróciliśmy do domu całkowicie załamani – wspomina Grzegorz Narewski. Miesiąc później, po ponownych badaniach okazało się, że sytuacja wygląda nieco optymistyczniej ale muszą się tym zająć specjaliści z Centrum Zdrowia Dziecka, lub z uniwersyteckiego szpitala dziecięcego w Krakowie – Prokocimiu gdzie pracował światowej sławy dziecięcy kardiochirurg prof. Edward Malec. – Powiedziano nam, że jeśli ktokolwiek może uratować nasze dziecko, to tylko on  – wspominają Narewscy. Centrum stanowczo odmówiło, natomiast prof. Malec wyraził zgodę. W 38 tygodniu ciąży pojechali więc rodzić do Krakowa. Już na miejscu dziecku gwałtownie zaczęło spadać tętno i lekarze zdecydowali się na cesarskie cięcie. – Dziecko widziałam tylko przez moment tuż po porodzie i zaraz zabrali je na oddział intensywnej terapii, a następnego dnia zostało przewiezione do Prokocimia  – wspomina Monika Narewska. Były to dla niej bardzo ciężkie chwile. Nie dość, że daleko od domu, nie dość że po operacji, to jeszcze dodatkowo dołował ją psychicznie pobyt wśród kobiet, które mogły cieszyć się swoim macierzyństwem, podczas jej dziecko było chore i z dala od niej. Jedyne wiadomości o córeczce miała od męża, który kursował między obydwoma szpitalami. Zobaczyła ją dopiero po pięciu dniach, tuż przed operacją. W sali intensywnej terapii odbył się chrzest maleństwa, które po zaledwie 7 dniach życia zabrano na stół operacyjny. Operacja trwała pięć godzin, ale przebiegła sprawnie i bez żadnych komplikacji. – Mogliśmy ją zobaczyć po operacji. Nasze maleństwo było całe opuchnięte, podłączone do respiratora, wokół wiło się mnóstwo różnych kabli – opowiada Monika Narewska. Po tygodniu pojawiły się komplikacje. Przyplątał się jakiś wirus i mała pacjentka dostała zakażenia krwi. Następna dwa miesiące to była ciężka walki o uratowanie Natalki. Dzielna dziewczyna z Ostrowi okazała się jednak i tym razem silniejsza od losu, który tak uparcie dybał na jej życie. Przez cały ten czas Narewscy żyli w drodze między Ostrowią i Krakowem, dokąd jeździli co tydzień, aby przez kwadrans popatrzeć na córeczkę. Jeszcze jeden miesiąc Natalka przeleżała w Prokocimiu na oddziale pooperacyjnym i można było wreszcie zabrać ją do domu. Nie był to jednak koniec. – Lekarze powiedzieli nam, że dziecko trzeba poddać kolejnym etapom leczenia. Ta wada serca wymaga bowiem trzech operacji: pierwszej zaraz po urodzeniu, drugiej do 9 miesiąca życia i trzeciej w wieku między drugim a trzecim rokiem, a także stałej opieki kardiologa. Raz na miesiąc jeździliśmy do Krakowa na kontrolę. W sierpniu 2006 roku odbyła się druga operacja, po której znów pojawiły się komplikacje -  w opłucnej i otrzewnej zaczęły się zbierać płyny. Potem jeszcze okazało się, że ma przewężenie tętnicy płucnej, a w listopadzie 2007 roku miała wykonane cewnikowanie serca. – To cewnikowanie bardzo jej pomogło. Wcześniej szybko się męczyła, była sina, teraz zaczyna nabierać normalnej cery - mówią Narewscy.
W połowie ubiegłego roku doszedł kolejny kłopot. Ubóstwiany przez rodziny uratowanych dzieci prof. Malec opuścił krakowską klinikę i wyjechał z kraju. Podobno poszło o to, że był arogancki i apodyktyczny w stosunku do personelu. Sprawa ta była wówczas bardzo głośna nie tylko w środowisku lekarskim. Zdaniem samego profesora decyzję o odejściu przypieczętowało pismo dyrekcji tej lecznicy, która żądała aby ograniczył przyjęcia dzieci spoza Małopolski. On widział swoją misję zupełnie inaczej. W pierwszej kolejności operował dzieci z najcięższymi wadami serca, jak na przykład w wypadku Natalki. Ostatecznie prof. Malec przyjął propozycję pracy w podobnej klinice w Monachium. Narewscy nie wyobrażają sobie jednak aby tę trzecią operację mógł wykonywać ktoś inny. – Tam w Krakowie są naprawdę dobrzy kardiochirurdzy, ale nie przy tej wadzie serca jaką ma Natalka – twierdzi Grzegorz Narewski. – My ufamy bezgranicznie tylko profesorowi. Wiemy, że oddajemy dziecko w najlepsze ręce dodaje jego żona.
To zaufanie ma jednak swoja cenę. Operacja w Monachium kosztuje 16.200 euro, tyle bowiem miał wynegocjować prof. Malec dla dzieci z Polski. Narewscy twierdzą, że profesor zrezygnował w tym wypadku z własnego honorarium. Normalna cena jest podobno o wiele wyższa. Jednak nawet takich pieniędzy rodzice Natalki nie mają. Jej źródłem dochodu jest zasiłek pielęgnacyjny, jego - praca w warsztacie. Dotychczasowe wydatki związane z wyjazdami do Krakowa i leczeniem dziecka, pochłonęły lwią część ich oszczędności. – Bez pomocy z zewnątrz nie mamy szans na takie pieniądze. Posiadamy trochę oszczędności, ale to daleko za mało – mówią Narewscy.
Podczas pobytu w Krakowie poznali prezeskę fundacji „Wyjdź naprzeciw”, która zaoferowała pomoc w postaci subkonta, na które od stycznia zaczęli zbierać pieniądze. Zwrócili się także do fundacji Polsat i TVN. TVN odmówił, w Polsacie trwa załatwianie niezbędnych formalności. Myślą jeszcze o zwróceniu się poprzez parafię do Caritasu Polska. Otworzyli też własną stronę w Internecie (www.serce-natalki.pl), na której jest historia choroby dziecka, prośba o pomoc oraz numer konta w fundacji „Wyjdź naprzeciw”.
Tymczasem już w maju może zapaść decyzja o terminie operacji, która powinna odbyć się do listopada tego roku. Jeśli zostanie odłożona, dziecko może jej po prostu nie doczekać. A oprócz tego z tym niepełnosprawnym sercem biedactwo szybko się męczy i nie może prawidłowo rozwijać. Pomoc jest zatem potrzebna i to szybko.
Podczas naszej wizyty, Natalka zachowywała się początkowo trochę nieufnie, potem wyraźnie się ośmieliła i ożywiła, zwłaszcza podczas robienia zdjęć, do których chętnie pozowała. Nic dziwnego, jest przecież kobietą. Nie zdawała sobie naturalnie sprawy, że mówimy o jej przyszłości, ale być może to jej biedne półserduszko podpowiedziało, że chcemy jej pomóc, bo na pożegnanie uśmiechnęła się promiennie i posłała ognistego buziaka. Żegnając się z Narewskimi jestem pod wrażeniem, z jednej strony nieszczęścia jakie dotknęło tę rodzinę, a z drugiej heroizmu młodych ludzi, którzy z takim oddaniem i uporem walczą o życie dziecka. Czy i jak moglibyśmy im pomóc? Myślę, że jest kilka możliwości. Do końca kwietnia musimy rozliczyć się z fiskusem.

Rodzinie Narewskich pomoc w postaci użyczenia konta zaoferowła Fundacja "Serce Dziecka" im. Diny Radziwiłłowej (ul. Relaksowa 58, 02-798 Warszawa, nr KRS 000266644). Osoby, które zdecydują się na przekazanie 1% podatku na operację Natalki powinny wpisać w odpowiedniej rubryce PIT-u "Natalia Narewska".

Według obowiązujących przepisów możemy przekazać 1 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego wskazując konkretny cel, lub konkretnego beneficjenta naszych pieniędzy. W ubiegłym roku w powiecie ostrowskim z tej możliwości skorzystano w zaledwie ok. 4 proc. zeznań podatkowych. A gdyby tak teraz ten odsetek znacząco się zwiększył i to ze wskazaniem na operację Natalki? Pomyślmy o tym.


Andrzej Mierzwiński